piątek, 28 listopada 2014

Głosy z ulicy

Drobne spory rozbrzmiewały do rozmiaru opasłych koszmarów. Ale teraz, kiedy już nie był w mieszkaniu, chłodna ocena sytuacji podpowiadała mu, że to nie była wina Ellen, tylko jego. Wywoływało je to coś w jego wnętrzu, nie dające spokoju niezadowolenie, ślepe zmaganie się z czymś nieuchwytnym i nieznanym.
P. Dick, "Głosy z ulicy"

Jest c o ś  w i ę c e j, ma coś w sobie,jst tym czymś. Tak wiele pragnie dokonać... I to własnie go gryzie. Dlatego właśnie użala się nad sobą i wścieka, i robi różne dziwne rzeczy. Kiedy się budzi, kiedy spogląda na świat, widzi pana i ten sklep. Nie pojmuje, jak może być zwykłym sprzedawcą. To wrew niemu. Chce o wiele więcej. Boże, jakże ja bym chciała mu to dać. Ale nikt tego nie potrafi. Sam tego nie potrafi odnaleźć... To niemożliwe. Miał takie marzenia, dorastał w okresie, kiedy marzenia były w modzie. Teraz została jedynie rzeczywistość. I nie może jej sprostać. I z tego powodu się złości.
P. Dick, "Głosy z ulicy"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz