środa, 3 grudnia 2014

Do księgarni wchodzi Dziad.

Dziad wchodzi do księgarni. Nie, że jakiś obleśny bezdomny, normalnie starszy pan, raczej nieśmierdzący, tylko ujebliwy i chama kawał, dlatego też "Dziad," a nie jakoś przyjemniej. Dziad upatruje sobie ekspedientkę, która akurat mnie obsługuje, i prosto od drzwi leci do niej, na mnie nie zwracając najmniejszej uwagi.
- Bo ja bym chciał sprawdzić czy macie czego ja szukam. - Wyrzuca z siebie na jednym wydechu Dziad.
Ekspedientka mu na to, że przeprasza bardzo, ale moment, bo tu pani i w ogóle. Dziad niewiele myśląc kieruje się do kolejnej kasy, przy której też ktoś jest obsługiwany.
- Bo ja bym chciał sprawdzić czy macie czego ja szukam.
Odpowiedź podobna co poprzednio.
Sytuacja powtarza się jeszcze dwa razy, po czym Dziad wzdycha głośno i oznajmia ze świętym oburzeniem:
- Żadna nie ma dla mnie czasu!
Jedna z kasjerek w międzyczasie kończy obsługiwać klienta i zwraca się do Dziada najkulturalniej jak potrafi, że czego pan szuka i że zaraz sprawdzi czy jest.
- Proszę pani, ja wielu rzeczy szukam.
- Ale jakiś tytuł, autor?
- Ja wielu rzeczy szukam.
- A na przykład?
- I tak pewnie nie macie.
- Ale sprawdzę, może mamy.
Dziad w końcu upycha urażoną dumę w kieszeni i wymrukuje autora i tytuł - autor, jak z nazwiska wynika, Polak, ale tytuł Dziad podaje dwujęzycznie, po polsku i francusku - bo to wykształcony Dziad jest, najwyraźniej. Ekspedientka szuka i znajduje, z tryumfem oznajmia to Dziadowi.
- Mamy.
- Macie?
- Mamy.
- Ale naprawdę macie?
- Powinniśmy mieć.
- E, to nie chcę.
Dziad wychodzi, kurtyna.

No serio.

1 komentarz:

  1. Ania, uwielbiam czytać Twojego bloga. Uśmiałam się i zatęskniłam za twoim
    towarzystwem więc jak będziesz miała chwilę odezwij się na komórkę, e-maila: aleksandra.adaszek@gmail.com lub na skypa: aleksandra.adaszek fajnie będzie sobie pogadać;)
    Ale gościu...o co mu chodziło...aż ci zazdroszczę niektórych sytuacji które opisujesz.

    OdpowiedzUsuń