poniedziałek, 23 maja 2016

Opowieść o tragarzu i dziewczętach

W końcu wyszła z wody, osunęła się tragarzowi na kolana i rzekła do niego: "O ukochany, jak się to zwie?", wskazując na swój srom. Odrzekł: "To twoja pochwa!" Na co dziewczyna złapała go za kark, uderzyła i zawołała: "Fe! Fe! Czy się nie wstydzisz?" Rzekł tedy: "Twój srom." Odparła: "Inaczej." Rzekł tragarz: "Twoja muszka?", a dziewczyna nie przestawała uderzać tragarza, aż kark i szyja obrzmiały mu od tego. Wreszcie zapytał: "A jakież jest tego imię?" Odrzekła: "To wawrzyn bohatera." Rzekł: "Chwała niech będzie Allahowi, za twoje zdrowie, o Wawrzynie Bohatera!", i pozwolili dalej krążyć pucharom i kielichom.
"Opowieść o tragarzu i dziewczętach" z "Księgi tysiąca i jednej nocy"

(...) pozostawałem u krawca trzy dni, po czym powiedział do mnie: "Czy może nie znasz jakiego rzemiosła, aby zacząć zarabiać?" Odrzekłem: "Jestem prawnikiem, uczonym, kaligrafem i matamatykiem", a krawiec powiedział: "Zaprawdę, na twoje umiejętności nie ma popytu w naszym mieście, jak i nie ma u nas nikogo, kto by znał nauki lub sztukę pisania; ludzie tutaj potrafią jedynie zarabiać pieniądze." Zawołałem: "Na Allacha, ja nie umiem nic prócz tego, co wymieniłem", a krawiec powiedział: "Przepasz się tedy, weź siekierę i powróz i zbieraj w stepie drzewo na opał, abyś się mógł wyżywić, do czasu kiedy uwolni cię Allach.(...)"
"Opowieść o tragarzu i dziewczętach" z "Księgi tysiąca i jednej nocy"

środa, 18 maja 2016

Filmer

Arcybiskup śledził jego spojrzenie skierowane w górę ze współczuciem zupełnie nieprzystojnym arcybiskupowi.
H.G. Wells, "Filmer"

Kobieta i mężczyźni

(...) po ustrojowej obsuwie wypłynęła magma brutalności. Prymitywny, gburowaty brak form, przy którym zachodnia grzeczność wydaje się obłudą, a skromność skrywanym perfidnie poczuciem wyższości.
Klara wyczulona na mowę ciała pacjentów widziała różnice między przychodzącymi do niej obcokrajowcami i Polakami. Holendrzy, Francuzi podawali rękę na powitanie. Dla Polaków dłoń lekarza była nietykalna. Należała do wyższej kasty albo do pariasa grzebiącego w nieczystościach i trupach. Ludzie Zachodu zachowywali się naturalnie, poruszając płynnie po orbicie przeznaczonej dla pacjenta. Polacy ugrzecznieni albo przesadnie energiczni byli w swoich ruchach nieharmonijni.Wybici przez historię z toru normalności, zajmowali wskazane miejsce w życiu naprowadzeni wrzaskiem rodziców, nauczycieli, małżonków. Zawodowych pouczaczy perorujących z telewizji.
M. Gretkowska, "Kobieta i mężczyźni"

Mieli szczęście, ci z mniejszym zatrzymują się na marzeniach przed trzydziestką. Nie mogąc ich spełnić, wmawiają sobie, że szczęście nie polega na tym, czego nie osiągnęli, ale na tym, czego nie stracili; praca, rodzina, zdrowie. A mogliby stracić, gdyby szarpnęli się na to, czego chcieli jeszcze w połowie trzydziestki. Dociągając do czterdziestki, przestają marzyć i uznają to za sens życia. Po czym piją, żeby odważyć się na ćwiartkę, chociaż setkę marzenia, albo wpadają w depresję, żeby nie robić już nic. Zanim się wykończą, zazwyczaj zdążą przerzucić swoje nałogi, pokręcenie i beznadzieję na dzieci.
M. Gretkowska, "Kobieta i mężczyźni"

(...) był za słaby na luksus chcenia. Namawianie go do czegoś było zamachem na ocalałe szczątki niezależności.
M. Gretkowska, "Kobieta i mężczyźni"

poniedziałek, 16 maja 2016

Wampetery, foma i granfalony

Playboy showed me a typescript of what I had said into their tape recorder, and it was obvious to me that I had at least one thing in common with Joseph Conrad: English was my second language. Unlike Conrad, I had no first language, so I went to work on the transcript with pen and pencil and scissors and paste, to make it appear that speaking my native tongue and thinking about important matters came very easily to me.
This is what I find most encouraging about the writing trades: They allow mediocre people who are patient and industrious to revise their stupidity, to edit themselves into something like intelligence. They also allow lunatics to seem saner than sane.
K. Vonnegut, wstęp do zbioru "Wampeters, Foma and Granfallons"

(...) if you write stories that are weak on dialogue and motivation and characterization and common sense, you could do worse than throw in a little chemistry or physics, or even witchcraft, and mail them off to the science-fiction magazines.
K. Vonnegut, "Science Fiction"

Kupiłam tę książkę kiedy w styczniu byliśmy w Denver. K. pokazał mi tam antykwariat Kilgore, w którym postać Vonneguta i jego książki, jak zresztą sama nazwa wskazuje, stanowią motyw przewodni. Trzeba było coś rzeczonego autora kupić, choćby po to, żeby potem móc powiedzieć, że właśnie tam się to kupiło. W antykwariacie weszłam też w posiadanie pięknej koszulki z pstrągiem, którą K. mi zabrał i nie chce oddać.