piątek, 23 października 2015

Żywiec niegazowany raz

Skończyła mi się woda na zajęciach, więc w przerwie lecę do sklepu - bez wody będę charchać i rzęzić, a potem na bank siądzie mi gardło. Wchodzę do osiedlowego spożywczaka, proszę o dużego Żywca niegazowanego.
- Jakiego? - pyta Pani Ekspedientka.
Trochę się dziwię, ale powtarzam jeszcze raz, głośno i wyraźnie:
- Dużego, niegazowanego.
- Nie ma.
- Ale tam stoi - odpowiadam, wskazując za ladę.
- Niegazowanego nie ma.
- Przecież widzę, że jest.
- No jak jest?
- Tamtą butelkę poproszę - wskazuję znowu.
- A! No to mogła mówić, że chce wodę, ja sobie myślę, gdzie jej tam piwo niegazowane...

No tak.

Ale tak poza tym to wczoraj był całkiem chujowy dzień.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz