Mały samoobsługowy spożywczak, do kasy podchodzi pan i prosi o trzy antonówki. Dziwne obyczaje, myślę sobie - w końcu jabłka leżą tam, z innymi owocami, i można je sobie samemu wybrać, załadować w reklamówkę i tylko zapłacić przy kasie. Jednak pani ekspedientka nawet nie mrugnie, tylko obraca się w stronę regału z alkoholem i zdejmuje z półki trzy butelki Lubelskiej Antonówki. No, niby takie oczywiste, a jakoś o tym nie pomylałam - być może dlatego, że była siódma rano.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz