sobota, 10 grudnia 2016

Wiosny i jesienie

Straszne mieszkania. W strasznych mieszkaniach
Strasznie mieszkają straszni mieszczanie.
Pleśnią i kopciem pełznie po ścianach
Zgroza zimowa, ciemne konanie.

Od rana bełkot. Bełkocą, bredzą,
Że deszcz, że drogo, że to, że tamto.
Trochę pochodzą, trochę posiedzą,
I wszystko widmo. I wszystko fantom.

Sprawdzą godzinę, sprawdzą kieszenie,
Krawacik musną, klapy obciągną
I godnym krokiem z mieszkań - na ziemię,
Taką wiadomą, taką okrągłą.

I oto idą, zapięci szczelnie,
 Patrzą na prawo, patrzą na lewo,
A patrząc - widzą wszystko o d d z i e l n i e:
Że dom... że Stasiek... że koń... że drzewo...

Jak ciasto, biorą gazety w palce
I żują, żują na papkę pulchną,
Aż, papierowem wzdęte zakalcem,
Wypchane głowy grubo im puchną.

I znowu mówią: że Ford... że kino...
Że Bóg... Że Rosja... radio, sport, wojna...
Warstwami rośnie brednia potworna
I w dżungli zdarzań widmami płyną.

Głowę rozdętą i coraz cięższą
Ku wieczorowi ślepo zwieszają,
Pod łóżka włażą, złodzieja węszą,
Łbem o nocniki chłodne trącając.

I znowu sprawdzą kieszonki, kwitki,
Spodnie na tyłkach zacerowane,
Własność wielebną, święte nabytki,
Swoje, wyłączne, zapracowane.

Potem się modlą: "...od nagłej śmierci...
...od wojny,,, głodu... odpoczywanie"
I zasypiają  mordą na piersi
W strasznych mieszkaniach straszni mieszczanie.
J. Tuwim, "Mieszkańcy"


O pierwszej, gdy najgwarniej.
Wszedł dureń do kawiarni,
Siadł ważny, energiczny
I chciał być zagraniczny.

Wyłaził z oślej skóry,
By dowieść, że wygląda
Na Szweda, na boksera,
Co najmniej zaś na lorda,

Na lorda, na cowboya,
Na kniazia, na Gruzina,
Na gazdę, na gieroja
Lub na wampira z kina.

Przeżywał straszne męki,
Bo sam nie wiedział, czyli
Jest duńskim detektywem,
Czy dyplomatą z Chili.

Po chwili był Norwegiem,
Narciarzem z bożej łaski,
Niedługo - bo przeważył
Element anglosaski.

Zamówił "Łisky-ssoda",
Sepleniąc spleenowato,
I westchnął sobie: "Szkoda!"
(Bo tęsknił za herbatą).

Z uśmiechem najchłodniejszym
Żuł gumę (tfu, ohyda!)
Zażądał "Ilustrejszn".
Podano "Światowida".

Odsunął go z wyrazem
Znudzenia i niesmaku,
Bo tęsknił za powieścią
Migowej w "Czerwoniaku".

Błyskała egzotyzmem
Koszula kolorowa
I krawat w krwawe kraty
I kurrrtka-mać sportowa.

I fajka tkwiła w zębach,
Jak gdyby z nich wyrosła
(Udawał w tym momencie
Meksykańskiego posła).

I znów się strasznie męczył,
Że nikt go nie podziwia,
Więc zaczął być Hiszpanem
De Menda y Olivia.

Hiszpanem z Pampeluny,
Hiszpanem z Alicante,
Hiszpanem monarchistą,
Hiszpanem emigrantem.

Lecz wszystko na nic, chociaż
Pił Xeres y Oporto,
Więc poszedł do Closedo
Y Water y Aborto.

Wypłakał się obficie
Przed babą klozetową
I wrócił siedemnastką
Na swoją Koszykową.
J. Tuwim, "Męczennik"

Z pracy 5

Z Facebooka dzieła zebrane (ale wszystkie, rzecz jasna, z własnych lekcji).

Lekcja z J., 50-letnim, poważnym panem, który zz jakiegoś powodu aczął naglee wymawiać "penis" zamiast "pen". Rozmawiamy o kształtach i opisywaniu przedmiotów.
ja: What is pointed?
J: My penis.

B. odpowiada na pytanie, zadaniem reszty grupy jest zgadnąć, jak to pytanie brzmi.
B: It's never happened to me, but it did to my father. He was on holidays, it was an accident...
W: Have you ever had children?

Z wypracowania: "In Poland we go to primate school at the age of 6." Była też wersja z "pirate".

B: What do you call someone who lives in a house?
H: A liver.

Test ze strony biernej. Zdanie do przerobienia: "Teachers give their pupils a lot of homework".
Z: "Students are homeworked."

Opisujemy ludzi, A. ciągle wymawia "fair" jak "fore".
ja: What can you tell me about your son?
A: my son has foreskin.

Robimy słownictwo związane z różnymi typami wakacji, grupa ma za zadanie uzupełnić brrakujące słowa. Przykład brzmi: "One night s___ in Singapore on the way to Australia."
O: Stand?

czwartek, 1 grudnia 2016

O propagacji czytelnictwa

Jadę sobie autobusem, niedaleko siedzi facet z dwójką dzieci płci męskiej. Starsze dziecko płci męskiej przykleiło się do szyby i głośno czyta współpasażerom nazwy sklepów i biur, które przesuwają się za oknem (a jest ich dużo i przesuwają się powoli, bo jedziemy przez Mordor, królestwo korków i korporacji). Dziecko ewidentnie umiejętność czytania nabyło stosunkowo niedawno i odczuwa nieodpartą potrzebę, by się nią pochwalić. Gdy zajęcie przestaje być interesujące, wdaje się w rozmowę z młodszym bratem.
Starszy: Musisz się nauczyć czytać.
Młodszy: Nie.
Starszy: Ale żeby czytać komiksy! I książki też!
Młodszy: Nie.
Starszy: No ale musisz. Co będziesz robił dla zabawy, jak już będziesz dorosły?

Tu wklejcie sobie serduszko, bo ja emotek nie będę. Nie lubię dzieci, ale i tak sobie wklejcie.

czwartek, 17 listopada 2016

Skąd my to mamy?

Leszek Biały nie może dopełnić ślubu krucjaty, gdyż boi się, że w tumulcie wojny krzyżowej piwa nie stanie, a Ziemia Święta gorąca. Książę Konrad, zwany Garbuskiem, wrocławski proboszcz, rezygnuje dla piwa z życiowej kariery. Gdy wybrany szczęśliwie na arcybiskupa do Salzburga, jechał do Austrii, by objąć to zaszczytne stanowisko, po drodze dowiedział się, że w Salzburgu nie znają piwa, machnął więc ręką na wszystko i powrócił do domu.
M. Ziółkowska, "Skąd my to mamy?"

Anegdota mówi, że papież Klemens VIII, zasiadający na stolicy apostolskiej w latach 1592-1605, a przedtem przebywający w Polsce jako legat papieski Hipolit Aldobrandini, stał się namiętnym smakoszem naszego piwa. Leżąc już na łożu śmierci, trawiony gorączką i pragnieniem, przypomniał sobie ten wyborny napój i westchnął serdecznie: O, santa piwa di Polonia! (O, święte piwo z Polski!). Czuwający przy łożu padli na kolana, a sądząc, że papież wzywwa jakąś możną polską patronkę, zaczęli modlić się żarliwie ddo świętej Piwy o zdrowie dla chorego.
M. Ziółkowska, "Skąd my to mamy?"

Ponieważ przywłaszczanie sobie łyżek po biesiadach było "nieobyczajnością nagminną", naajczęściej spotykanymi sentencjami [wyrytymi na łyżkach] są wierszowane ostrzeżenia i przycinki na ten temat: "Mnie kto skryje - bardzo mój pan bije", "Nie kładź mnie zanadra, bym ci nie wypadła", "Dla srebra kawalca obwieszą zuchwalca", "Na to mnie tu dano, aby mnie nie brano" lub po prostu "Wolno mną jeść, ukraść nie".
M. Ziółkowska, "Skąd my to mamy?"

Dobrze, że teraz nie robią tak ze szklankami do piwa w barach, mogłyby się we mnie zbudzić wyrzuty sumienia.

Winston Churchill (...) sypiał na dwóch łóżkach. Gdy jedno zbytnio mu się zagrzało lub gdy skręcił prześcieradło w postronek, bo spał bardzo niespokojnie, przechodził na drugie.
M. Ziółkowska, "Skąd my to mamy?"

Zdecydowani potrzebuję dwóch łóżek. Albo trzech, albo pięciu. A w zasadzie to by i tak nic nie dało, psy dopilnowałyby, żeby każde z nich było wygrzane i skotłowane, prawie tak dobrze jak robię to ja sama.

wtorek, 18 października 2016

Pigmalion

Take my advice, Governor: marry Eliza while she's young and don't know no better. If you don't you'll be sorry for it after. If you do, she'll bee sorry for it after; but better her than you, because you're a man, and she's only a woman and don't know how to be happy anyhow.
G. Shaw, "Pygmalion"

The question is not whether I treat you rudely, but whether you ever heard me treat anyone else better.
G. Shaw, "Pygmalion"

czwartek, 6 października 2016

Praga w sercu

The jack-of-all-trades and adventurer Ferdinand Mestek was one of the exceptional natives of Podskali. He added a nobleman's sobriquet of "de Podskal" after his name. Before the First World War, Jaroslav Hasek befriended him.
In a short story Reelni Podnik, Hasek described how he and Mestek started to operate a flea circus without fleas. Hasek called people together and collected the entrance fee. The visitors would enter the darkness inside the tent. There, Mestek grabbed them by the pants and threw them out of the tent through the rear entrance. From the moment they were tricked, the visitors themselves started to promote Mestek's circus: they wanted their friends to undergo the same unpleasant experience. And the spectators came in droves.
R. Fucikova, "Prague in the Heart"

Zahaczyliśmy w tym roku o Pragę, a jako, że w międzyczasie skończyła mi się książka, nabyłam takie coś. Ładne wydanie, ciekawy pomysł - pokazać miasto przez pryzmat krótkich wycinków jego historii i anegdot. Szkoda tylko, że czytanie to droga przez mękę ze względu na paskudnie kanciaste tłumaczenie.

piątek, 9 września 2016

Chłopiec z latawcem

If there's a God out there, then I would hope he has more important things to attend to than my drinking scotch or eating pork.
K. Hosseini, "The Kite Runner"

That's the thing about people who mean everything they say. They think everyone else does too.
K. Hosseini, "The Kite Runner"

One day, maybe around 1983 or 1984, I was at a video store in Fremont. I was standing in the Westerns section when a guy next to me, sipping Coke from a 7-Eleven cup, pointed to The Magnificent Seven and asked me if I had seen it. "Yes, thirteen times," I said. "Charles Bronson dies in it, so do James Coburn and Robert Vaughn." He gave me a pinch-faced look, as if I had just spat in his soda. "Thanks a lot, man," he said, shaking his head and muttering something as he walked away. That was when I learned that, in America, you don't reveal the ending of the movie, and if you do, you will be scorned and made to apologize profusely for having committed the sin of Spoiling the End.
K. Hosseini, "The Kite Runner"