K. od roku z hakiem dzielnie uczy się polskiego. Przy mnie bardzo niechętnie prezentuje swoje umiejętności, ale wiem, że potrafi załatwić pewne podstawowe rzeczy, coraz więcej też wyłapuje z moich rozmów. Wczoraj pochwalił mi się dialogiem odbytym kilka dni temu w "naszym" parku. Jakaś kobieta pytała o przyklasztorny ogród, oddzielony od parku murem - chciała wejść i pozwiedzać, ale K. wyjaśnił jej, że to teren należący do zakonnic i osób postronnych nie wpuszczają. Zaskoczona, skąd K. może znać słowo "zakonnica", o innych kwestiach już nie wspominając, zapytałam jak rzecz zakomunikował.
"Wszystko dla pingwiny" - odbrzekł K., bardzo z siebie zadowolony.
"Wszystko dla pingwiny" - odbrzekł K., bardzo z siebie zadowolony.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz