Jak ludzie to robią, że pracują w pełnym wymiarze, mają perfekcyjnie wysprzątane mieszkania, trzy własnoręcznie przygotowane posiłki dziennie, ogolone nogi i czas na relaks, a niektórzy do tego jeszcze dzieci? A może ci ludzie, którym się to wszystko udaje są tak jak Yeti albo potwór z Loch Ness - każdy o nich słyszał, niektórzy nawet twierdzą, że widzieli, ale poważnych dowodów na ich istnienie nie ma? Ci, którzy sami mówią, że do nich należą, muszą gdzieś oszukiwać - albo nie mają życia, albo dziesięć razy w tygodniu przychodzi do nich pani sprzątaczka, podnieść każdy paproszek i umyć każdą szklankę. Albo zwyczajnie udają, a sprzątają raz na pół roku, jak akurat się do nich przychodzi? Bo moja rzeczywistość wygląda tak, że jak wracam o tej 21 z pracy to jestem żywym trupem i stać mnie tylko na wypicie piwa i obejrzenie odcinka jakiegoś głupiego serialu (a często nawet nie kończę jednego ani drugiego, bo w połowie zasypiam). Na biurku mam armię brudnych szklanek (w niektórych rozwijają sie już nowe formy życia), na podłodze grubą warstwę psiej sierści, w łóżku wiecznie rozwaloną pościel, a do kuchni nawet nie wchodzę bo się boję (inna sprawa, że wchodzić tam nie bardzo mam po co, gotować nie umiem).
Ja wiem, teraz jest w internecie moda na chujowe panie domu - i ja (niegotująca, nienawidząca sprzątać, nieumiejąca utrzymać przy życiu głupiego kwiatka) doskonale się w tę modę wpisuję. Jednak jak tak patrzę na moje koleżanki, które same mianują się "chujowymi paniami domu" to to przecież są osoby, które jednak potrafią coś tam zrobić koło siebie, mają mieszkania w jako-takim stanie, czasami nawet obiad ugotują. Hipokryzja z ich strony (coś w stylu klasowego kujona, który przed każdym sprawdzianem oznajmia, że się nie uczył i nie zda, a potem ma same szóstki), kompleksy, czy to po prostu ja jestem taka bardziej chujowa niż ustawa przewiduje?
Jak kiedyś będę stara i bogata to zatrudnę sprzątaczkę - a potem się na pewno będę wkurwiać, bo posprzątała i nie wiem co gdzie leży, teraz trzeba zrobić bałagan żeby cokolwiek znaleźć. Prawdziwa antyczna tragedia.
Ja wiem, teraz jest w internecie moda na chujowe panie domu - i ja (niegotująca, nienawidząca sprzątać, nieumiejąca utrzymać przy życiu głupiego kwiatka) doskonale się w tę modę wpisuję. Jednak jak tak patrzę na moje koleżanki, które same mianują się "chujowymi paniami domu" to to przecież są osoby, które jednak potrafią coś tam zrobić koło siebie, mają mieszkania w jako-takim stanie, czasami nawet obiad ugotują. Hipokryzja z ich strony (coś w stylu klasowego kujona, który przed każdym sprawdzianem oznajmia, że się nie uczył i nie zda, a potem ma same szóstki), kompleksy, czy to po prostu ja jestem taka bardziej chujowa niż ustawa przewiduje?
Jak kiedyś będę stara i bogata to zatrudnę sprzątaczkę - a potem się na pewno będę wkurwiać, bo posprzątała i nie wiem co gdzie leży, teraz trzeba zrobić bałagan żeby cokolwiek znaleźć. Prawdziwa antyczna tragedia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz